-O boże!
-On nie oddycha .
-Ratuj go , błagam Cię.
-Dzwoń po karetkę szybko. –Byłam przerażona , ręce mi się
trzęsły, nie mogłam utrzymać telefonu w
ręce, ale musiałam ,się opanować , był moim bratem .
-998 nie odbiera, zajęte .
-Dzwoń na 112 .
-Też nie odbierają.
-Dzwoń cały czas.
W tym czasie, Kamil próbował ratować Rafała. Złożył
odpowiednio ręce, ustawił na wysokości mostka, i uciskał- 30 uciśnięć na dwa
wdechy.
-Halo ? Nazywam się
Miranda Koch, mój brat jest nie przytomny, nie oddycha, Kamil to znaczy
mój kolega stara się udzielić mu pomocy. Proszę, przyjedźcie.
-Wie pani dlaczego jest nie przytomny ?
-Prawdopodobnie była to próba samobójcza, połknął tabletki.
-Proszę próbować przywrócić mu oddech, ale nic mu nie podawać , ani nie przenosić, mógł w wyniku upadku coś sobie uszkodzić. Proszę podać adres
-Kwitnąca 16.
-Karetka już została wysłana, może pani się rozłączyć.
-Już jadą. Kamil, daj, teraz ja.
Zmieniłam go, minęły dopiero 2 minuty, była jeszcze szansa.
Zrobiłam to samo co Kamil, co dwie partie sprawdzałam czy przywróciło mu to
oddechu..
-Kamil usiądź tam.i sprawdzaj czy nie zaczął oddychać.
-Okey, powiedz jak opadniesz z sił.
-Gdzie jest ta głupia karetka. Rafał błagam cię nie rób mi
tego.
- Jest Mika , oddycha udało się. Pamiętasz, na kursie
mówiono że po przywróceniu oddechu powinno się ustawić poszkodowanego w pozycji
bocznej ustalonej , jeśli połknął te lekki jego żołądek może próbować się tego pozbyć.
Ułożyliśmy go w odpowiedniej pozycji. Co chwile sprawdzając
czy znów go nie tracimy.
-Słysze sygnał karetki. Zejdę na dół żeby trafili a ty z nim
zostań.
Na szczęście , lekarze szybko dostali się do Rafała, gdybym
wtedy nie przypomniała sobie o tym domu..nie wybaczyłabym Sobie tego. –Rafał
nie przestał już oddychać .
-Bardzo dobra robota, gdyby nie wy, nie miałby żadnych
szans.
-Wyjdzie z tego. ?
-Nie mogę ci na to odpowiedzieć. Przykro mi.
-Znaleźliście leki które mógł połknąć ?
-Nie wiem , ale coś tu leżało. Proszę.
Mhm.Panowie szybko.
-Gdzie go zabieracie ?
-Bielański, musimy już jechać. Zadzwonicie, po rodziców ?
-Tak.
Kilka chwil później,
wyszliśmy z tego okropnego domu ,z przerażeniem spojrzałam na Kamila.
-Ten dom jest przeklęty, żadnych miłych wspomnień.
-Jesteś zmęczona, powinnaś odpocząć.
-Przestań, nie ma mowy. Musimy dostać się do szpitala.Ale
wcześniej, zadzwonię do mamy. – Sięgnęłam do kieszeni po telefon, jednak nie
czułam go. Z tyłu też go nie było. Wpadłam w panikę.
-Nie jeszcze to.
-Co się stało ??! –rzekł zdezorientowany
-Nie wiem gdzie mam swoją komórkę.
-Czekaj, dzwoniłaś po karetkę ze swojej. A to oznacza, że
musi gdzieś tu być.
-Hm. Ze zdenerwowania mogłam odrzucić ją gdzieś. Może
została w łazience.
-No to chodźmy.
Popatrzyłam się na dom, nie chciałam tam wracać Najchętniej
spaliłabym go i to wszystko co tam było. Kamil zauważył moje zmieszanie, bez
wahania zareagował.
-spoko, sam pójdę. Poczekaj tu na mnie. Zaraz wracam.
-Dziękuje – Uśmiechnął się tylko delikatnie. Ale był to
zmęczony i wymuszony uśmiech. Zastanawiałam się nad tym, czy aby Kamila nie
gryzie poczucie winy w stosunku do tego co się stało z Rafałem. Czas pokaże.
-Rzeczywiście leżała na podłodze. Nic jej się nie stało.
Dzwoń. – Zadzwonię po drodze, teraz niema na to czasu.
-Mamo…nie rozłączaj się. Najlepiej przejdź gdzieś gdzie
będziesz mogła wysłuchać mnie uważnie.
-Coś się stało Marianno ?
-Już?
-Tak Mów !
-Okey .Nie pytaj, dlaczego, jak to się stało i co działo się
wcześniej, bo nie potrafię ci powiedzieć. Właśnie jadę do szpitala, Rafał połknął
jakieś tabletki, kiedy go znalazłam, od razu udzieliłam mu odpowiedniej pomocy,
więc nie ma zagrożenia życia. Lekarze już o niego dbają. Czy wszystko
zrozumiałaś ?
-Rafał targnął się na własne życie ? Chryste panie. Myślałam
że to ty jesteś bardziej nie zrównoważona, chociaż po nim to również
wszystkiego można się jak widać spodziewać. Co to za szpital ?
-Bielański . Mamo , wszystko w porządku ? Czy mogę ci jakoś
pomóc ?
-Nie wiem naprawdę nie wiem. Jadę, spotkamy się na miejscu.
– bała się, co ja gadam, jaka matka, nie bała by się o swoje dziecko.
-zerwała Połączenie.
-Rafał targnął się na własne życie ? Chryste panie. Myślałam że to ty jesteś bardziej nie zrównoważona, chociaż po nim to również wszystkiego można się jak widać spodziewać. Co to za szpital ? - Bardzo śmieszne zdanie:)))
OdpowiedzUsuń