środa, 1 maja 2013

Rozdział 8


-Już dojeżdżamy
-Świetnie. -Byłam tak zestresowana, zła na siebie, że dopuściłam do tego aby mój brat doszedł do takich wniosków co ze mnie za siostra! Zsiadłam z motocyklu, niezgrabnie rzuciłam kask do Kamila, i pobiegłam ile sił w nogach. Chwile później byłam już w szpitalu padłam do szpitala. Recepcjonistka popatrzyła na mnie z  zakłopotaniem
Dzień dobry, przed chwilą, przywieziono tu mojego brata, on połknął jakieś tabletki. Rafał Koch. 
-Tak przywieziono. Ale niestety nie mogę pani udzielić na razie informacji, gdyż trwają badania.
-Oczywiście, a może mi pani powiedzieć gdzie jest ta sala. Chciałabym być blisko.
-Proszę na razie usiąść tutaj. Dobrze ?
-Okey - rzuciłam z grymasem na twarzy i wybrałam się na jedno z wolnych krzeseł.  Nie minęła minuta,  poczułam czyjś oddech na sobie.
-Tu jesteś, czemu nie poszłaś do niego ? –Szepnął mi delikatnie do ucha, poczułam gęsią skórkę na rękach.
-Nie wpuścili mnie, trwają jakieś badania.
-Aha.
-Siadaj, co tak stoisz. Pewnie to jeszcze chwile potrwa. Usiadł wyprostowany , z grobową miną.
-Chcesz o tym pogadać ? –Najpierw to powiedziałam, później pomyślałam co ja robię.
-A ty chcesz pogadać ? –Odrzekł pytaniem na pytanie.
-Nie za bardzo
-No widzisz. Rozumiemy się bez dwóch zdań – gdybyśmy nie byli w szpitalu, a  pare sal dalej nie leżał by mój najukochańszy ‘Rusti , pewnie dostał by w twarz.
Po około 14 minutach ( W szpitalu było pełno zegarków, więc postanowiłam zając się liczeniem minut. Wszystko tylko nie  ta straszna gonitwa myśli )
Do szpitala weszła mama. Wstałam, i podeszłam do niej. Była zagubiona, nie wiedziała w którą stronę iść. Chciałam ją przytulić jednak odepchnęła mnie. Podeszła do biurka recepcjonistki  i zaczęła z nią rozmawiać . Nie wiem o czym . Oczy zaszły mi łzami , stałam osłupiała i nie miałam pojęcia co ja mam robić.
-Chodź, jest zdenerwowana. Ciiii.
-Nie! puść mnie. - Podbiegłam do pielęgniarki.
-Gdzie leży mój brat ? Wychlipałam szeptem .
-Nazwisko ?
-Koch Rafał
-Przykro mi nie.. dalej nie słyszałam, zaczęłam biec. .niech pani się zatrzyma. Nie może pani .
Nie wiem co ja wyprawiałam. Nawet nie wiedziałam gdzie on tak naprawdę jest. Stanęłam rozejrzałam się na boki. Teraz nie tylko brata zgubiłam ale i siebie.
Poczułam na sobie czyjś dotyk , czyjś oddech.
-spokojnie, jestem przy tobie. Wtuliłam twarz w jego ramię. Objął mnie. Zaczęłam szlochać. –To wszystko mnie przerasta Kamil
-Wiem. Cichutko ..- popatrz na mnie . Uniósł moją twarz na wysokość swojej. Nie płacz, proszę cię. Musisz być teraz silna dla niego. Rozumiesz. ? Ja tu jestem , ale ty musisz przebaczyć samej sobie . wiesz o tym ?
-A ty ? Przecież widzę jak cię to męczy. Nie znam cię od dziś. Widziałam cię jak się tarzałeś ze śmiechu .Jak robiłeś z siebie przykładnego idiotę. Jak płakałeś z bólu, jak pokłóciłeś się z dziewczyną, i nawet twoje rozżalenie że niema twoich ulubionych lodów pistacjowych. Ale tyle smutku, żalu i cierpienia jeszcze nie widziałam. Wmawiasz mi że mam sobie przebaczyć. A ty wybaczyłeś sobie ? Wyrwałam się z jego objęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz