Kiedy wszedłem do środka, obrazy były pokryte warstwą kurzu,
nasze zdjęcia poprzewracane z pękniętym szkłem. Dywan, leżał tam gdzie
ostatnio. W kuchni jak zawsze wszystko poukładane na swoim miejscu, na stole
stały wysuszone kwiaty w wazonie. Wszystko było takie smutne, bez życia. Bałem
się wejść wyżej. W tym momencie nie
zgrywałem ważniaka, nie ukrywałem łez, i wzruszenia wywołanego tymi wszystkimi
wspomnieniami, tą historią jaka w tym domu się pisała. Teraz byłem w nim sam.
Kiedyś drzwi się nie zamykały, zawsze ktoś coś potrzebował , czy zapomniał po
ostatniej wizycie. Z zamyśleń wyrwał mnie dziki huk. Obróciłem się za siebie,
spojrzałem w lewo i w prawo ale nic się nie działo. Zacząłem wchodzić po
schodach, skrzypiały pod naciskiem moich kroków, złapałem się poręczy. Chciałem
już wejść na ostatni schodek lecz zrezygnowałem . Usiadłem na schodach ,
ukryłem twarz w dłoniach i siedziałem czekając na jakąś siłę, która popchnie
mnie wyżej. Huk który mnie wcześniej zaniepokoił teraz zamienił się w wiatr…deszcz…burze
W domu zrobiło się zimno, ewidentnie wiało z góry. Chcąc nie
chcąc musiałem wejść na piętro. Powolnym krokiem z grymasem na twarzy zacząłem zaglądać
do różnych pokoi. Okno było otwarte w
starym pokoju Miki, uśmiechnąłem się. Zawsze od kiedy pamiętam zostawiała
otwarte okno kiedy wychodziła. Kiedy świeciło słońce było to wręcz wskazane,
jednak kiedy zaczynał padać deszcz. Ściany się moczyły a jej poduszka
przesiąkała wodą.
Kiedy zamknąłem okno, rozejrzałem się po pokoju. Był
dziewczęcy, ale dojrzały, czuć było w nim wiecznie śmiejącą się Mi. Nabrałem
powietrza , wdychając zapach unoszący się w pomieszczeniu, jeszcze raz
rozejrzałem się po pokoju wszystko zostawiłem tak jak zastałem. W łazience ,
było bardzo mało rzeczy. Jedna szafka na której stał zardzewiały kubeczek po
paście, obeschnięte mydło, i lustro wiszące na ścianie. Patrzyłem się na swoje
odbicie, i dostrzegłem tyle wspomnień, tyle bólu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz