środa, 1 maja 2013

Rozdział 6


-Halo?
-Cześc, proszę Cię, nie odkładaj słuchawki.
-Dobrze. Coś się stało.?
-Nie wiem, Kamil on jeszcze nie wrócił do domu. Martwie się.
-Hm.. masz jakąś konkretną sprawe ?
-A to nie jest konkretne – zamurowało mnie.
-Nie wiem.
-Kamil!Czy ty możesz chociaż raz nie zachowywac się jak dzieciak.
-Jasne, bo ty jesteś wielce dorosła. Przestań, już się o wszystkich martwisz bo zginiesz w tej swojej liście.
-Wiesz co , ty hamie jeden- przerwałam sygnał, zsunęłam się po  ścianie, i próbowałam ograrnąc myśli. Co ja mam teraz zrobic, zadzwonic do niego, czy sama wziąśc sprawy w swoje ręce.
-Sory, możemy kontynuowac. ?
-Tak.
-Jest jedno miejsce, o którym zapomnieliśmy. Boje się jechac tam sama.
-Liczysz na moje wsparcie ?
-Tak
-…-ta cisza w słuchawce, zastanawiał się, jak on mógł ! unosił się dumą, te pieprzone męski ego. –dobra, gdzie dokładnie ?
-Nasz stary dom.
-Kiedy?
-Jak najszybciej.
-Dobra, będę za 30 min.
-Dziękuje
-Robie to tylko i wyłącznie ze względu na to co nas łączyło wcześniej
Nas ?
-Naszą trójkę
-Jak chcesz, okey będę gotowa.
Już zakładałam buty kiedy nieoczekiwanie  w domu pojawiła się mama.
-A ty gdzie się wybierasz ?
 -Jestem umówiona
- Nie zjemy razem?
-Nie, nie wiem kiedy wróce.
Dzwonek do drzwi zadzwonił  -dzięki bogu.
-To do mnie, pa
-Ale…
Drzwi trzasnęły z hukiem.
-Cześc , przyjechałem motorem.
-Hej, to lepiej, będzie szybciej.
Wiatr smagał moje policzki, rozwichrzone włosy falowały na wietrze, trzymałam ręce, na jego brzuchu, mimo tego wszystkiego co się ostatnio działo, nie bałam się.
Dojechaliśmy pod brame domu. Furtka zardzewiała. A zamek był wyłamany.
Stanęłam na wprost domu,i nie mogłam zrobic kroku to wszystko powróciło.
-Hej, wchodzimy ? –Delikatnie złapał mnie za ramie, dawał mi otuchy, której wtedy tak bardzo potrzebowałam.
-Tak, chodźmy.
W domu było mnóstwo kurzu, nasze zdjęcia poprzewracane z pękniętym szkłem. W domu było stosunkowo ciepło, mimo burzy która nie dawno przeszła nad miastem.
Ściany w salonie były białe, w oddali stała stara kanapa, którą zostawiliśmy.
Żyrandole również zostały.
-Rafał, jesteś tu, halo !Po chwili Kamil też się dołączył
-Stary, wyłaź , pogadajmy .
Oboje wzieliśmy głęboki wdech, popatrzyliśmy na siebie, i krzyknęliśmy – Rafał!!
Na dole ewidentnie go nie było.
Zaczęłam powoli wchodzic po schodach. Poręcz była zakurzona, a schody skrzypiały pod moim ciężarem.
Wszystko było tak jak to zostawiliśmy. Kamil posłusznie szedł za mną.
-Ty sprawdź tamten ja sprawdze łazienke.
Weszłam do swojego pokoju , okno było zamknięte, co było nowością w tym pokoju. Ściany, lekko wyblakły, ale róż na spadzie, i lekki pomarańcz nadal przebłyskiwały na ścianach. Naklejka z kwiatów w połowie zwilgotniała i odpadła, wisząc niezgrabnie.
-Miranda!!!!!!!!!!!!!!!-Pobiegłam ile sił w  nogach do łazienki ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz