środa, 1 maja 2013

Rozdział 3


Impreza była cudna, wszyscy bawili się świetnie i to bez kropelki alkoholu! Byliśmy trzeźwi i świadomi a najlepsze jest to, że kac nie zabierze nam wspomnień z tego wieczoru! Po powrocie do domu padłam spać i obudziłam się około 13! Była sobota, więc robiłam wszystko piec razy wolniej. Dom był pusty było w nim cicho i spokojnie. Posiedziałam, na facebooku, ale to było dość monotonne i nie dawało żadnej frajdy. Starałam się myśleć optymistycznie-patrząc na swoje różowo wiśniowe zasłony, po chwili namysłu stwierdziłam, iż upiekę ciasto. Zarzuciłam bluzę i wyszłam tak jak stałam.
Po drodze do sklepu minęłam całującą się bez opamiętania parę, i biegających w koło dzieci. Pól godziny później tachałam trzy siaty idąc drogą powrotną do domu. Była to asfaltowa droga, jednak bardzo stara. W kuchni Rozłożyłam wszystkie potrzebne składniki do zrobienia Ciasta. Wyjęłam miskę i powoli, ale z pewnością w rękach wysypywałam składniki do owego naczynia.  Kiedy wszystko już zostało ubite, zmieszane i zmiksowane wlałam w formę do pieczenia wysmarowaną masłem i wysypaną bułą tartą? Ciasto pachniało pięknie wsadziłam je do piekarnika i czekałam. Z nudów i wyczekiwania na upieczone ciasto włączyłam laptopa i rozglądałam się za dobrymi filmami. Wybrałam dwa, jeden to komedia romantyczna a drugi dramat. Co za skrajność? Postanowiłam nie spędzać tego wieczoru sama, więc zaprosiłam dwie najbliższe mi osoby –byli nimi faceci.
Mam ciasto, i film, wolną chatę i trochę miejsca na kanapie. Czekam.
Wysłałam wiadomość do Kamila i Rustiego. Odpisali po chwili.
Kamil :
Chętnie bym wpadł, ale, pewnie będzie Rafał. Więc chyba zrezygnuje. Pamiętaj, że cię uwielbiam. –Byłam w Szoku, kto, jak kto ale oni nigdy się nie kłócili, wręcz przeciwnie lubiliśmy we trójkę spędzać czas, podobny smses przyszedł od Rafała tylko z pytaniem czy będzie Kamil. Wyjęłam ciasto z piekarnika zapakowałam w pudełko wrzuciłam do torby i wychodząc z domu zadzwoniłam do Rustiego- Był moim bratem z nim musiałam najpierw pogadać.
-Halo ? –Musiało to chyba zabrzmieć dość groźnie, bo sama się siebie przestraszyłam.
-Cześć…-Odpowiedział niechętnie, wiedział, co się święci. Ale c chyba powinnam wiedzieć, co się stało, o co w ogóle chodzi.
-Gdzie jesteś? –Zapytałam idąc do autobusu.
-W domu, ale jestem zajęty.
-Rafał nie wymiguj się muszę z Tobą poważnie pogadać, chyba jesteś mi winien jakieś wyjaśnienia. Nie uważasz?
-Eh,
-To jak będę za 20 min braciszku
-Masz ciasto?
-Hahahah, mam słońce mam.
-Dobrze to wpuszczę.
Rozłączyłam się, nie wiem, dlaczego to było dziwne, miałam tyle pytań tyle domysłów. Wsiadłam do autobusu i pojechałam…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz