Impreza była cudna, wszyscy bawili się świetnie i to bez
kropelki alkoholu! Byliśmy trzeźwi i świadomi a najlepsze jest to, że kac nie
zabierze nam wspomnień z tego wieczoru! Po powrocie do domu padłam spać i
obudziłam się około 13! Była sobota, więc robiłam wszystko piec razy wolniej.
Dom był pusty było w nim cicho i spokojnie. Posiedziałam, na facebooku, ale to
było dość monotonne i nie dawało żadnej frajdy. Starałam się myśleć
optymistycznie-patrząc na swoje różowo wiśniowe zasłony, po chwili namysłu
stwierdziłam, iż upiekę ciasto. Zarzuciłam bluzę i wyszłam tak jak stałam.
Po drodze do sklepu minęłam całującą się bez opamiętania
parę, i biegających w koło dzieci. Pól godziny później tachałam trzy siaty idąc
drogą powrotną do domu. Była to asfaltowa droga, jednak bardzo stara. W kuchni
Rozłożyłam wszystkie potrzebne składniki do zrobienia Ciasta. Wyjęłam miskę i
powoli, ale z pewnością w rękach wysypywałam składniki do owego naczynia. Kiedy wszystko już zostało ubite, zmieszane i
zmiksowane wlałam w formę do pieczenia wysmarowaną masłem i wysypaną bułą
tartą? Ciasto pachniało pięknie wsadziłam je do piekarnika i czekałam. Z nudów
i wyczekiwania na upieczone ciasto włączyłam laptopa i rozglądałam się za
dobrymi filmami. Wybrałam dwa, jeden to komedia romantyczna a drugi dramat. Co
za skrajność? Postanowiłam nie spędzać tego wieczoru sama, więc zaprosiłam dwie
najbliższe mi osoby –byli nimi faceci.
Mam ciasto, i film,
wolną chatę i trochę miejsca na kanapie. Czekam.
Wysłałam wiadomość do Kamila i Rustiego. Odpisali po chwili.
Kamil :
Chętnie bym wpadł,
ale, pewnie będzie Rafał. Więc chyba zrezygnuje. Pamiętaj, że cię uwielbiam. –Byłam
w Szoku, kto, jak kto ale oni nigdy się nie kłócili, wręcz przeciwnie lubiliśmy
we trójkę spędzać czas, podobny smses przyszedł od Rafała tylko z pytaniem czy
będzie Kamil. Wyjęłam ciasto z piekarnika zapakowałam w pudełko wrzuciłam do
torby i wychodząc z domu zadzwoniłam do Rustiego- Był moim bratem z nim
musiałam najpierw pogadać.
-Halo ? –Musiało to chyba zabrzmieć dość groźnie, bo sama
się siebie przestraszyłam.
-Cześć…-Odpowiedział niechętnie, wiedział, co się święci.
Ale c chyba powinnam wiedzieć, co się stało, o co w ogóle chodzi.
-Gdzie jesteś? –Zapytałam idąc do autobusu.
-W domu, ale jestem zajęty.
-Rafał nie wymiguj się muszę z Tobą poważnie pogadać, chyba
jesteś mi winien jakieś wyjaśnienia. Nie uważasz?
-Eh,
-To jak będę za 20 min braciszku
-Masz ciasto?
-Hahahah, mam słońce mam.
-Dobrze to wpuszczę.
Rozłączyłam się, nie wiem, dlaczego to było dziwne, miałam
tyle pytań tyle domysłów. Wsiadłam do autobusu i pojechałam…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz