środa, 1 maja 2013

Rozdział 1




  
Bolesna, ciemna, przeszywająca umysł, zamykająca pewien rozdział i otwierająca następny, noc a może szczęśliwa, uśmiechnięta lekko dotykająca mego ciała wciąż kochana, stygnąca idealna. Rozpoczął się przed minutą poniedziałek już za 5 godzin wstanę i przeżyje go jeszcze raz tak idealnie jak powinien być on przeżyty, obiecuje! I tak z uśmiechem zasypiam zastanawiając się czy trafi Się koszmar czy to drugie jak to mówią dobry sen.
Słońce przedostaje się przez wiśniowe zasłony czuje je wszędzie powoli otwieram oczy jednak zaraz zamykam jak pięknie byłoby móc jeszcze zasnąć tak na chwilkę na minutę.
--Mika!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! –Boże, co to?  Bomba, może samolot telewizor?
--Mika!Wstawaj spóźnisz się, jak zwykle!
--Nie się jak zwykle, bo nigdy się jeszcze nie spóźniłam!-Krzycze zaspanym głosem opuszczając jedną nogę z łóżka potem drugą, szukam kapci gdzie one są! Mam leżą pod łóżkiem, zaglądam tam i stwierdzam, że przydałoby się jakieś sprzątanie.Nie może nie dziś. Szkoda psuć tak świetnie rozpoczęty poranek sprzątaniem, co ja gadam musiałabym być chora żeby sprzątać rano a zwłaszcza przed szkołą.  Idę…!!!!!!!!!!
--Śniadanie na stole w kuchni ja wychodzę.
-Dzięki Mamusi wiesz, że cię …-Tak wiem też cię całuje. Nie spóźnij się, chociaż na drugą błagam cię!
-Wstałam powoli, ale z impetem, pościeliłam łóżko ubrana umalowana, co prawda bez śniadania wyszłam na autobus.
Idąc na przystanek wspominałam swoją ostatnią imprezę sylwestrową a raczej to, co opowiedział mi Maks, byłam pewna nic mi nie oszczędził- cicho wybuchłam śmiechem, wręcz śmiałam się od środka, tak, więc było to tak:
-Chodź lepiej, jeśli stąd wyjdziemy, robi się dość nie przyjemnie- próbował dość poważnie zaopanowac Maks, jednak ja uparcie zostawał przy swoich racjach i pijąc piwo spoglądałam na faceta dość porządnie wstawionego, który pokazywał ręką abym podeszła. Zdziwiona zrobiłam chwiejny krok…
-Nawet o tym nie myśl, jesteś pijana, i jestem pewny, iż trzeźwa Miranda nigdy by nie ruszyła w jego stronę wręcz przeciwnie albo byś mu nawtykała albo z wzrokiem zabójcy wyszła. Więc bądź łaskawa i wyjdź na nogach z baru, bo inaczej będę zmuszony Cię wyprowadzić niosąc.
-Maks nie dramatyzuj, nie można się już pobawić. Jeśli mnie podniesiesz zacznę krzyczeć.
-To krzycz- w tym momencie moje stopy oderwały się od podłogi pokrytej czarnymi świecącymi płytkami.
-Jak mogłeś mnie podnieść.! Wynieść Maks kurwa!
-Uwierz mi zrobiłem to dla Ciebie i kiedyś mi za to podziękujesz.
-i wtedy zaczęłam krzyczeć tak głośno, że ludzie patrzyli na mnie z takim politowaniem-(tak przynajmniej twierdzi Maks, ale jak to było naprawdę wie tylko on i Ci potencjalni ludzie.
-Szliśmy i szliśmy a ja dalej się darłam, śmiałam a łzy płynęły ciurkiem a za nimi też makijaż, który sobie sprawiłam przed wyjściem.
W końcu Maks się mocno wkurzył i zadzwonił po taksówkę.
Później… zaczęłam krzyczeć w taksówce, jednak na szczęście to mnie mocno znużyło i padłam, Maks wyniósł mnie z samochodu i położył u siebie w mieszkaniu.
2013 rok rozpoczął się jakby to powiedzieć z ogromnym impetem, może się i tak skończy? Kto wie?

2 komentarze: