Siedziałam przy oknie, drzewa mijały inne drzewa. Chmury
mijały wcześniejsze chmury, wszystko przemijało a ja, ciągle stałam w miejscu. W mojej głowie myśli mijały
inne myśli. Kręciło mi się w głowie. Czułam mdłości. Nic od paru dni nie
jadłam. Nie byłam w stanie. Nawet
makijaż na twarzy nie sprawiał przyjemności, wszystko wydawało się szare i
bez wyrazu. Jakbym się wypaliła. Jakby
wszystko w co wierzyłam, co sądziłam i co zbudowałam przez te 17 lat, nagle
prysło. Czy tak ma wyglądać wchodzenie w dorosłość ? To ja z całą stanowczością
nie polecam.
-Przepraszam , kawę ,herbatę ,ciastko, a może sok ?
-Nie dziękuje
-A może jednak ?
-Powiedziałam nie i koniec, proszę się ode mnie odczepić,
cholera jasna ! – wstałam , trzasnęłam drzwiami od wagonu, zamykając tym samym
sprzedawczyni przed nosem, i poszłam , jak najdalej od tego głupiego
przedziału.
Po godzinie, kiedy dojeżdżałam już do Wrocławia, wróciłam po
swoje rzeczy, a resztę czasu przesiedziałam na podłodze w holu.
Z wagonów zaczęły wylewać Się tłumy ludzi, dziewczyna z
rozmazanym od łez makijażem, zwiewnej sukience, a za nią mężczyzna ciągnący jej
walizkę. Po chwili stanęli naprzeciw siebie, rzucili w ramiona, całus na
do widzenia i wcześniej wspominany chłopak wskoczył do wagonu, tym samym
wejściem, którym przed chwilą wychodzili razem. Ona targając za sobą walizkę,
smarkała w jednorazową chusteczkę higieniczną.
Po drugiej stronie peronu,
z okna wymachiwał mężczyzna w średnim wieku –zapewne żołnierz bo jego
nakrycie głowy przypominało jak te z
wojska, a kurtka w moro mówiła sama za siebie. Równolegle do mnie stała
kobieta, dobrze ubrana, z torebką firmy 'Tommy hilfiger' ,trzymała za rękę około
3 letnią dziewczynkę w różowej kloszowanej sukience z zaplecionymi dwoma warkoczami, zawiązanymi
różowymi wstążkami. Kobieta machała do żołnierza a on z łzami w oczach jej odmachiwał.
Z boku stała dziewczyna oparta o ścianę przyjmowała całusy
chłopaka. Podkurczyła jedną nogę dla lepszego efektu, a on nie patrząc na nią a
na jej dekolt starał się wynagrodzić rozłąkę, pewnie długą…
A ja? Ja siedziałam sama na
peronie 3 na dworcu we Wrocławiu. Obserwowałam tych wszystkich ludzi i szukałam
w nich cierpienia, większego od mojego, Ale nie znalazłam.
-Wszystko w porządku ? Dobrze się czujesz, Rafał ?
- Chyba tak, ale to wszystko jest takie nowe, nie znane .
-Nie wiem co mam ci odpowiedzieć.
A może coś ci się nie podoba ? Chciałbyś coś zmienić w tym pokoju ?
-W sumie tak, ale chciałbym zmienić coś z Mirandą – Rafał
usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Mamo ?
-Tak ?
-Zawiadommy Policję. Szukajmy jej, ja naprawdę chcę ją
znaleźć. Chciałbym ją przeprosić.
-wiem, zawiadomimy, poczekajmy jeszcze dzień. –odrzekła Mama
-Dobrze. Chyba pójdę na spacer
-Ale , przecież ty nic nie pamiętasz, zgubisz się
-Mamo, dam radę, mimo mojego kalectwa umysłowego.-tu już nie
dokończył ,bo wtrąciła się mama.
-Przestań! Nie mów tak.
- Ale taka jest prawda, tak więc mimo mojego kalectwa
psychicznego, umiem czytać informacje ,a drogę z domu do szpitala już trochę
poznałem. Lecę - Rafał wstał powolnym ruchem z łóżka włożył portfel do tylniej
kieszeni, telefon w przednią, i ruszył na wielką przygodę. Tak naprawdę, bardzo
chciał iśc na zakupy. Kompletnie nie przypadły mu do gustu ubrania które były w
jego szafie, a które jak twierdziła mama kiedyś ubóstwiał.
Wcześniej poszperał trochę w Internecie i znalazł parę sklepów które zechciał odwiedzić.
Po paru godzinach mama,dobijała się do telefonu, pewnie
obstawiając najgorsze, dlatego z torbami pełnymi ciuchów kierował się w stronę domu.
Po przekręceniu w drzwiach zamku, drzwi gwałtownie się
otworzyły, a na korytarz wybiegła mama z zapłakanymi oczami i telefonem w ręku.
-Gdzieś ty był ! Dwie godziny , spacerujesz ? Przecież ja tu
nerwy tracę .
-Mamo ja mam 19 lat , jestem dorosły i nie wydaje mi się, żebyśmy
się umawiali na jakiekolwiek pilnowanie mnie
-Ale straciłeś pamięć!
-Mamo, wierz mi naprawdę pamiętam, to jedyny pewny fakt
który zapadł mi tam gdzieś.
-A gdzieś ty w ogóle był,, i co to za torby papierowe które
trzymasz w rękach.
Rafał z melancholijnym spokojem w głosie odpowiedział- na
zakupach.
-Ale po co ? Na miłość boską .Masz całą szafę ciuchów.
-Ale ich nie lubię , nie chce ich. –Chłopak położył torby na
kanapie, otworzył swoją szafę, i zaczął wyrzucać za siebie zbędne koszulki, rozszerzane spodnie, bluzę
,która kompletnie jej nie przypominała, i jeszcze dwie pary spodni jedne
trzy/czwarte obcięte na wysokości kolana też odrzucił do tyłu –Od razu lepiej.
-Mamma mija. Co ty wyprawiasz, to są ubrania które nosiłeś.
-Mamo, to co było wtedy, tego nie ma. Ja nie wiem co ja
wtedy lubiłem, wiem co teraz mi się podoba i są to te ubrania – wskazał na
papierowe torby.
-Zwariowałeś- Chłopak spojrzał na matkę, zastanawiając się
co należy teraz powiedzieć. – Mamo, usiądź. Słuchaj, ja nie wiem jakie były
nasze relacje wcześniej –Wiesz jakie były, bardzo napięte- stwierdziła
niechętnie Anna . -nie przerywaj, ale nie chce aby one się popsuły. A na pewno
nie dam sobą rządzić ani kontrolować. Jestem na tyle dorosły, i tu nie ma
żadnego wpływu czy straciłem pamięć ,
ani to co działo się przez ostatnie miesiące. Teraz jest tu , i bardzo Cię
proszę, staraj się akceptowa moje skromne zdanie. Dobrze ?-Pani Koch wstała z
krzesła zatrzasnęła drzwi, uciekając do innego pokoju.
- Mamo ,poczekaj czy możemy nie zachowywać się jak dzieci ?
-Jak możesz mi to robić ?-rzekła chlipiąc matka dwójki
dzieci
-Ale co ? Mamo , ja cię kompletnie nie rozumiem. Pamiętasz
jak mówiłaś, że żałujesz tego jak wcześniej się zachowywałaś ,a teraz robisz to
z powrotem.
-Nie wiesz jak się zachowywałam.,a może ty tak naprawdę
wszystko pamiętasz, ale tak było ci łatwiej co ? Udawać ,że zapomniałeś.
-Jak możesz ? Ty się lecz. Jesteś straszną egoistką.
Dlaczego nie umiesz pracować nad sobą ?
-Ta rozmowa do niczego nie prowadzi
-Zdecydowanie –odparł syn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz