Uwaga, pociąg z Warszawy do Wrocławia, opóźni się o 12
minut. Pociąg zatrzyma się przy peronie 3.
********************************************************************************
-Przepraszam , Panie doktorze?
-Tak ? –odpowiedział ordynator szpitala w Warszawie
-O której mogę zabrać
syna do domu ? Miał pan sprawdzic jego ostatnie wyniki, i mi
powiedzieć…-Zapytała ,kobieta w średnim wieku ,o kasztanowych włosach.
-Tak, tak pamiętam.. Proszę udać się do recepcji po wypis. A
za dwa dni zapraszam na wizytę z psychiatrą
-Bardzo panu dziękuje – Biegnę do syna. –Lekarz posłał
zawadiacki uśmiech, i pognał do własnych obowiązków.
Chwile później
-Cześć kochanie , zaraz pędzę po twój wypis , wracamy do domu. –zapowiedziała kasztanowa
kobieta.
-To super, chodź nie wiem jak się odnajdę w twoich domowych
obiadkach , haha
-Przestań ! Nawet nie żartuj – Matka rzuciła w syna
poduszką, oboje z uśmiechami na twarzy, zwrócili się w stronę recepcji.
-Rafał Koch-Dziękuje bardzo. Chodź syneczku , do domku.
-Mamo wiesz, że tego nie lubię.
Matka objęła ramie syna , uśmiechając się oczami wzruszenia.
-Mamo…mam pytanie, tylko obiecaj,że mi odpowiesz.
-Cicho, naprawdę nie wiem .
Szedłem z mamą ramię
w ramię, i chodź cieszyłem się jak małe dziecko, że ten koszmar się już skończył, to
nie mogłem odepchnąć od siebie myśli, że jej tu nie ma. Z jednej strony to moja
wina, to ja nawaliłem na całej linii , i nie dałem jej szansy poznać prawdy, ale z
drugiej ? Zachowuje się dziecinnie, chociaż, nie mam pewności, jak zachowywała
się wcześniej. Może od zawsze taka była, rozstrojona, egoistka. Nie wiem, nie mam
żadnego porównania bo nic nie pamiętam.
-Rafał?? O czym rozmyślasz ?
-O niczym mamo, o niczym.
-Przecież widzę.-odrzekła Anna
-Ciągle rozpatruje , kto poniósł winę w naszym konflikcie,
moim i Mirandy.
-Na to pytanie możesz odpowiedzieć tylko ty i twoja siostra.
Wiesz, to co się wydarzyło tamtego dnia, wiele nas wszystkich nauczyło. Ja już
wyciągnęłam wnioski. Dopiero targnięcie na życie syna, pokazało mi moje
zaniedbywanie rodziny. Kiedy wracałam do pustego domu, kiedy ty byłeś w
szpitalnej Sali , a Miranda znikała nie wiadomo gdzie, poczułam ,że popełniłam
błąd, ale nie w wychowaniu Ciebie, ale w ustalaniu celów w życiu, w układaniu tego życia.
Może
Miranda potrzebuje więcej czasu. Nie masz wpływu na jej zachowanie, tylko ona
może wziąć sprawy w swoje ręce i coś
zmienić , nikt inny.
-Wiem, ale każde nasze czyny poprzedzają inne. To ,że ja
połknąłem wtedy te tabletki…skłoniło mnie do tego wcześniejsza sytuacja,
wcześniejsze decyzje, wybory, emocje. To , że Miranda uciekła, też nie
wniknęło z jej zachcianek. Coś ją do tego skłoniło. Obawiam się, niemal jestem
pewny że chodzi o mnie.
-Rafał, twoja siostra zawsze była bardzo odpowiedzialną
dziewczyną. Oboje zresztą byliście. Ty byłeś bardziej opanowany, zamiast
imprezy wolałeś posiedzieć w domu, i poczytać losową książkę. Chociaż Miranda,
ona nie wiem skąd ale zawsze znała odpowiedzi na wiele pytań. Zawsze wiedziała
co powiedzieć. Miała własne zdanie , ale nie wywyższała się nad innymi. Kiedy
byłam w domu, Ona nigdy nie była sama, zawsze ktoś u niej był. Zwykle z
zapłakanymi oczami, a ona wtedy poklepywała go po ramieniu i mówiła „będzie
lepiej kiedyś „ nie wiem skąd ona brała tyle siły, naprawdę nie mam pojęcia.
-Mamo, dlaczego mówisz „miała „ ?? –odparł zmieszany chłopak
-Nie wiem, tak mi się powiedziało – wymienili dwuznaczne
spojrzenia i ruszyli dalej do domu.
:)
OdpowiedzUsuń