wtorek, 9 kwietnia 2013

PROLOG

W nocy potrafię dostrzec to czego nie widzę o poranku. Nieuzasadnione ruchy, cienie,  obrazy zamieniające się w historię nie mające zakończenia. 
Siedziałam oparta o ścianę, wpatrując się na konary drzew. Odkąd pamiętam ciemność mnie przerażała, ręce siniały, cale ciało lekko drżało, a serce ? Ono zawsze zamierało, jakby próbowało wstrzymać swoje bicie, by nikt nie usłyszał. Jednak w tym momencie nic nie miało znaczenia. Moim oczom zabrakło blasku, patrzyły ale nie widziały.  
  Tak jak moje oczy, moje serce było przysłonięte, smutkiem, żalem wielka chmura napłynęła z samego końca i nie zamierzała mnie opuścić. 
Za parę godzin, świat przywita nowy rok.  Wszystko zacznie toczyć się dalej i odżyje kolejny raz w nowym obliczu. Nie będzie powrotu, pozostaną tylko wspomnienia a wraz z nimi  kolejne noce. 
Na ostatnie słowo, skapnęła bezpowrotna łza. Otarłam policzki, zabrałam z łóżka wcześniej przygotowaną torbę i ruszyłam do drzwi. Ostatni raz spojrzałam na swoje małe okno w pokoju  nadal widząc przerażającą ciemność. 
Rodzice poszli do znajomych, więc dom był pusty. Wychodząc na trawnik spojrzałam przez moment  w kierunku domu  gdzie światło odbijało się od okien i  udałam się na przystanek. W autobusie znalazłam najbliższy klub gdzie tej nocy trwała zabawa sylwestrowa. Nie interesowało mnie jakie to będzie miejsce, liczył się tylko plan. 
W środku było sporo ludzi, w górze unosił się dym, światła przebijały się przez tłumy, a ja razem z nimi. Usiadłam przy barze, poprosiłam o piwo i czekałam mając nadzieje, że nic nie stanie mi na przeszkodzie. 
Maczałam usta w kolejnej szklance z procentami, kiedy zawibrował telefon.
Ludzie bardzo dobrze się bawili, tylko ja smętnie siedziałam na krześle przy barze.
Przewiesiłam torbę, zbagatelizowałam telefon , i poszłam się bawić. 
Po pewnym czasie, kiedy nogi odmawiały posłuszeństwa chwiejnym krokiem skierowałam się do baru, jednak moje miejsce było już zajęte. Telefon dalej wibrował, nic innego mi nie pozostawało, przeciskając się przez tłum ,nie mogłam zebrać myśli, wszystko wirowało, a śmiech przeciskał się przez zęby.
Nie zdążyłam nic powiedzieć a w słuchawce przebijał się głos Maksa 
-No nareszcie!  Gdzie ty  jesteś? Byliśmy umówieni na oblanie nowego roku ale Ciebie nigdzie nie ma. Nie odbierasz telefonów, nie ma Cię w domu chociaż palą się wszystkie światła - słyszę jego zmartwienie w głosie ale w tym momencie totalnie mnie to nie interesuje - powiesz mi co się dzieje ? - Nie mogę się już powstrzymać i wybucham niepohamowanym śmiechem - Co cię tak bawi? - Sama nie wiem Maks, nie wiem powtarzam w myślach  - wszystko -  odpowiadam
Przez chwile nikt z nas nie mówi, ta cisza staje się niezręczna chciałabym wrócić do swojego planu a ta rozmowa tylko mi przeszkadza.